Le Mouvement

Miasto jak rytm karabinu maszynowego – wszystko pędzi, płonie i nie pyta o pozwolenie; tutaj ruchy są ważniejsze od słów, a odwaga mierzy się nie słowami, ale tym, ile ryzyka wytrzyma opona na asfalcie. Bit pachnie benzyną i notesem z pseudonimami, głos chwali się prędkością i żelazem, ale w tej przechwałce słychać też zmęczenie tych, którzy dźwigają cudze długi i cudze nadzieje. Gdzieś pomiędzy krzykiem a śmiechem kryje się prawda o sobie: przetrwają nie ci, którzy są głośniejsi, ale ci, którzy potrafią szybko podejmować decyzje i nie tracić czasu na wyjaśnienia. Trochę szorstko, trochę teatralnie – ale za to żywe, jak noc, która nie zamierza się kończyć.