5th Floor (10pm)

Parkiet taneczny jakby zawisł między przeszłością a teraźniejszością. Gdzieś między półką z ryżem a kolejką po „cztery róże” zdarzył się mały cud – spotkanie, po którym w środku zapalają się girlandy. Wszystko wydaje się zwyczajne: supermarket, światło jarzeniowe, muzyka w głośnikach lekko trzeszczy... ale oni mają swój własny soundtrack - z lekkim funkowym rytmem, aromatem ryżu basmati i uśmiechem, który ogrzewa powietrze. Ona kręci się jak płyta winylowa, on podchwytuje rytm, jakby od dawna ćwiczył ten moment. A w tym beztroskim groove'ie jest tyle pewności siebie, że nawet słowa o "nowym" brzmią nie jak ryzyko, ale jak obietnica czegoś prawdziwego. Nie blues – tylko miękki, cierpki dżem z zbiegów okoliczności, flirtu i odrobiny przeznaczenia.