illicit affairs

W życiu zdarzają się takie historie, które zaczynają się niepozornie, jakby przypadkowa pomyłka w trasie – skręciłeś w złą stronę, złapałeś nie to spojrzenie. Wszystko wydaje się niewinne: nieco przyspieszony oddech, lekkie zawroty głowy spowodowane tajemnicą. A potem – delikatny rytuał oszustwa, powściągliwe telefony i zapach obcych perfum, pozostawionych„przypadkowo” na półce.

Miłość bez prawa do imienia żyje krótkimi przebłyskami, jak zapałki, które zapalają powietrze i natychmiast pozostawiają po sobie zapach spalenizny. Przyciąga, upaja, ale za każdym razem umiera – po trochu, milion razy. A mimo to ktoś idzie na spotkanie, wiedząc, jak to się skończy, po prostu dlatego, że nie może postąpić inaczej.